Dziś obudziłam się już w nowym boksie. Był piękny, zadbany i jeszcze nie używany, ale nie było tu tak samo jak w moim starym boksie. Jednak byłam zaciekawiona otoczeniem i nowymi osobami. Spojrzałam na boks koło mnie. Był tam jakiś konik Fiordzki. Nagle przyszła moja kochana właścicielka. Zarżałam głośno. Kasia pogłaskała mnie po pysku i powiedziała spokojnym, łagodnym głosem:
-Witaj mała.
Odpowiedziałam jej wesołym rżeniem, czasami było mi szkoda że ludzie nas nie rozumieją... ale cóż tak już było. Kasia zaczęła mnie czyścić i czesać. Zrobiła mi warkoczyki na grzywie, żeby mi się nie poplątała. Następnie wypuściła mnie na padok gdzie były już inne klacze. Jakaś klacz w kropki, pewnie knapstrup, brykała wesoło z siwą arabką. Nagle podbiegła do mnie i powiedziała wesoła:
-Hej! Jestem Zorza a ty?
-Sawana- uśmiechnęłam się.
-Ale ładne imię!-pochwaliła mnie klacz.
-Twoje też jest piękne-odpowiedziałam na komplement.
-Chodź za mną przedstawię ci inne klacze!
Poszłam za Zorzą...
(Zorza ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz